Chociaż to na ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego toczyły się najzacieklejsze walki powstania lat 1863-1864, pamięć o tych wydarzeniach jest w dużej mierze fragmentaryczna.
Eksperyment “Świat jest mały” został przeprowadzony w roku 1967 przez amerykańskiego psychologa Stanleya Milgrama. Polegał na wysyłaniu listu do nieznajomych osób, poprzez przekazanie go komuś, kto wydawał się być bliższym. Okazało się, że przeciętnie potrzeba było sześciu pośredników, by list dotarł takim sposobem do adresata. Opisany przez Milgrama fenomen “małego świata” jak na dłoni ukazały sieci społecznościowe, które powstały dopiero w XXI wieku.
Jak powiedział w wywiadzie dla “Kuriera Wileńskiego” Vytautas Landsbergis, przywódca odrodzenia litewskiej niepodległości w 1990 roku, jego dziadek nosił jedzenie powstańcom w roku 1863. Ów dziadek, Gabrielius Landsbergis-Żemkalnis, urodzony w okolicy Pompian na północ od Poniewieża, w regionie Auksztoty, miał w czasie powstania 9 lat. Ale na przykładzie rodziny Landsbergisów widzimy, że od powstańców styczniowych dzielą nas zasadniczo dwaj pośrednicy, co w porównaniu do sześciu, opisanych w eksperymencie Milgrama, pozwala najbardziej obrazowo ukazać, jak bliską wspólnotę z nimi tworzymy, mimo dzielących nas stu sześćdziesięciu lat – w porównaniu nawet do ludzi nam współczesnych. A równocześnie, jak niewiele ta bliskość przekłada się na wiedzę i pamięć z powodu braku konsekwentnej i spójnej polityki w dziedzinie edukacji oraz badań naukowych nad tematyką Powstania Styczniowego. I to mimo faktu, iż miało zarówno olbrzymi wpływ na historię Litwy, jak też na wydarzenia w dziejach najnowszych.
Trudno się z lekcji historii Litwy dowiedzieć, że to właśnie powstanie było przyczyną zniesienia pańszczyzny w 1864 roku, jak i szeroko zakrojonych reform rolnych oraz społecznych, które doprowadziły do wyodrębnienia się litewskiego ruchu narodowego, a już zwłaszcza, że te działania rosyjskich okupantów podyktowane były właśnie chęcią stworzenia takich relacji społecznych i narodowościowych na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego, które uniemożliwiłyby wybuch kolejnych powstań, wymierzonych w rosyjską władzę okupacyjną. Nie ma też w podręcznikach informacji o wpływie, jaki miała konieczność utrzymywania po powstaniu wzmożonej obecności wojskowej na terenie Litwy oraz Polski, na decyzję o sprzedaniu Alaski Stanom Zjednoczonym Ameryki przez cara, która nastąpiła w 1867 roku (na marginesie: wśród pierwszych urzędników rządu USA w Alasce był Polak, Włodzimierz Bonawentura Krzyżanowski, weteran powstania wielkopolskiego w 1848 roku).
Jednym z najbardziej doniosłych wydarzeń w historii najnowszej Litwy było odkrycie w 2017 roku szczątków przywódców Powstania Styczniowego na Górze Zamkowej w Wilnie. Odkrycia przypadkowego. Nawiasem mówiąc, do mogłoby do niego dojść nieprzypadkowo i wcześniej, gdyby poszukiwania takie prowadzono – w okresie międzywojennym w tym miejscu stał bowiem krzyż, upamiętniający powstańców styczniowych, wiedziano także, że prawdopodobnie właśnie w tym miejscu rosyjscy okupanci skrycie pochowali zamordowanych na Placu Łukiskim przywódców powstania. Jest to smutne świadectwo o tym, że nie było zainteresowania tym, żeby szczątki te odnaleźć i godnie pochować. Identyfikację ułatwiła obrączka na palcu Zygmunta Sierakowskiego, na podstawie innych cech oraz dokumentów udało się zidentyfikować ciała wszystkich powstańców, w tym Wincentego Konstantego Kalinowskiego.
Uroczysty pogrzeb nastąpił 22 listopada 2019 roku i był największym uroczystym pogrzebem państwowym w najnowszych dziejach Litwy. Udział w nim wzięli prezydenci oraz premierzy Polski i Litwy, a także przedstawiciele władz najwyższych Ukrainy i Białorusi. Kondukt pogrzebowy, rozpoczęty od Archikatedry Wileńskiej i Pałacu Książąt Litewskich, przeszedł przez Ostrą Bramę, gdzie modlono się w trzech językach – i dotarł do cmentarza na Rossie, gdzie szczątki bohaterów złożono w grobowcu. Wreszcie w trumnach i z modlitwą nad nimi – rosyjscy kaci ich wrzucili do dołów ze związanymi rękami, licząc, że nigdy nie zostaną odnalezieni.
Od pogrzebu minęło już trochę czasu, grobowiec przywódców powstania stał się obowiązkowym punktem na mapie cmentarza na Rossie, ale wciąż brakuje w świadomości powszechnej na Litwie miejsca dla Powstania Styczniowego. A przecież, zanim został zamordowany przez najeźdźców na Placu Łukiskim w Wilnie, Zygmunt Sierakowski dowodził oddziałami powstańczymi na północy Litwy, przy granicy z Łotwą. I kto wie, czy nie spotkał się osobiście z małym wówczas jeszcze dziadkiem Vytautasa Landsbergisa, również pochodzącym z tych terenów? Tego się już nie dowiemy, ale wiadomo, że w podbirżańskim majątku Strumiłłów – Knebiach – na przełomie kwietnia i maja 1863 roku działał znaczny obóz powstańczy, gdzie grupowało się 2500-3000 żołnierzy. Odbywały się tam ćwiczenia i manewry, powstańcy poddawani byli przeszkoleniu wojskowemu, wybudowano tam także 7 kuźni, które miały zapewnić uzbrojenie. Udokumentowana jest obecność w tym miejscu księdza Antoniego Mackiewicza oraz Zygmunta Sierakowskiego, który miał stąd prowadzić oddziały powstańcze w kierunku Rakiszek celem zdobycia Dyneburga, ważnego węzła transportowego. Niestety, planu tego nie udało się zrealizować, gdyż siły powstańcze zostały rozbite pod Birżami: tam właśnie w miejscowościach Gudziszki, Sznurkiszki i Medejki toczyły się walki z siłami rosyjskich okupantów. Oddziały powstańcze, dowodzone przez Bolesława Kołyszkę i Zygmunta Sierakowskiego, zostały rozproszone przez przeważające siły wroga, nie pomogła odsiecz oddziałów Antoniego Mackiewicza – Sierakowski i Kołyszko zostali pojmani przez najeźdźców i później zamordowani w Wilnie. Góra Węgielna, pod którą pochowano ponad 200 niezidentyfikowanych powstańców, wryła się w tożsamość lokalną na tyle silnie, że to właśnie tu w 1944 roku przysięgę składali żołnierze podziemia antykomunistycznego. Miejscowa ludność zbiera się tutaj na patriotyczne uroczystości, ale w świadomości kraju to miejsce nie istnieje, mimo bycia lokacją ostatniej bitwy Zygmunta Sierakowskiego.
I chociaż w ostatnich latach pojawiło się ważne i centralne miejsce pamięci na cmentarzu na Rossie, a miejsca pamięci, takie jak Góra Węgielna pod Birżami, funkcjonują w świadomości lokalnej, są także takie miejsca, które ulegają trendom kurczenia się demograficznego oraz wymierania prowincji, którym podlega cała Litwa. Przykładem takiej tendencji są upamiętnienia w Antoledziach – dwóch sąsiadujących ze sobą wioskach o tej samej nazwie w powiecie święciańskim, przy których w lesie były dwie mogiły wojenne: jedna kryjąca 11 powstańców, a druga – 2. Ale tych miejscowości w Puszczy Łabonarskiej już nie ma – jedna pozostała bez mieszkańców przed spisem powszechnym 2011 roku, druga wymarła w ciągu kolejnych dziesięciu lat, przed spisem 2021 roku. Pozostały tylko wzniesione przez Korpus Ochrony Pogranicza mogiły, o które już nie ma kto zadbać…
Mimo różnych tendencji i wyzwań, dokumentacja miejsc pamięci o Powstaniu Styczniowym na Litwie ma znaczenie kluczowe dla dalszych prac na rzecz przywrócenia temu zrywowi właściwego mu miejsca w świadomości historycznej mieszkańców naszego regionu, gdyż nie da się zrozumieć naszej teraźniejszości, bez znajomości dziejów, jakie do niej doprowadziły.
Autor: Rajmund Klonowski